piątek, 19 listopada 2004

Akcja "Zielone podwórka Turzynu"

opieka naukowa: mgr Maciej Kowalewski
koordynator: Grzegorz Kruszewski - projekt zakończony!

Zielone podwórka widziane przez socjologów.

Kilka lat temu w dzielnicy Berlina (Kreuzberg), pojawił się pomysł aktywizacji mieszkańców zaniedbanych podwórek. Wedle autorów pomysłu, mieszkańcy mieli wziąć współodpowiedzialność za wygląd wnętrz ich kamienic. Sadząc rośliny, zakładając trawniki i pielęgnując to, cosami stworzyli na własnym podwórku, mogli przyczynić się do poprawy jakości własnego otoczenia. Tym samym z przestrzeni anonimowej i tak naprawdę niczyjej, przestrzeń sąsiedztwa na powrót stawała się częścią wspólną. Projekt "Zielone podwórka" kontynuowany z powodzeniem do dziś.

W Szczecinie projekt tworzenia zielonych podwórek w starych kamienicach realizowany jest od kilku lat. "Zielone Podwórka Turzyna" to obecnie największe przedsięwzięcie Rady Osiedla Turzyn (program koordynuje Wiceprzewodniczący Rady, p. Zaborowski). Rada nie jest w swych działaniach sama, trwa współpraca środowisk naukowych: architektury, Akademii Rolniczej i socjologii. Opracowywane są kolejne projekty podwórek do realizacji, a studenci Koła Naukowego Socjologów "RezUS" zorganizowali piknik dla mieszkańców już zrealizowanego zielonego podwórka.

Oba przykłady - berliński i szczeciński - pokazują, jak stosunkowo niskimi kosztami można osiągnąć dwa efekty: po pierwsze, poprawę infrastruktury podwórka, po drugie - zwiększenie znaczenia przestrzeni sąsiedzkiej i w konsekwencji obniżenie natężenia wandalizmu. W tej walce nie ma przegranych, zyskują natomiast wszyscy.

W pierwszej edycji programu socjologowie z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Szczecińskiego włączyli się w działania socjotechniczne, mające przekonać mieszkańców do udziału w projekcie. Tym razem studenci z koła naukowego socjologów "RezUS" planują przeprowadzić badania wśród mieszkańców nowych Zielonych Podwórek. Ich celem jest odpowiedź na praktyczne pytania:

co należy zrobić, żeby mieszkańcy bardziej zaangażowali się w projekt?
co trzeba zrobić, żeby już założone podwórka nie były dewastowane i niszczone?
czy można coś zmienić w sposobie organizacji działań, żeby zielone podwórka lepiej funkcjonowały?

Socjologów także interesuje, czy wspólnie przygotowane tereny zielone stają się miejscami spotkań mieszkańców, miejscami, z których mieszkańcy są dumni.

Maciej Kowalewski

tekst zamieszczony w "Przeglądzie Uniwersyteckim" nr 10-12:

Nie od dzisiaj wiemy, że należy dbać o miejską zieleń. Niestety, z wyjątkiem jednego dnia w roku - Światowego Dnia Ziemi - brakuje praktycznej refleksji nad tym problemem. Studenci z Koła Naukowego Socjologów „RezUS` postanowili to zmienić.

„Der grüne Hof” (zielone podwórka) to projekt, który swe początki ma w dzielnicy Berlina Kreuzbergu. Polegał na aktywizacji mieszkańców zaniedbanych miejskich podwórek. Dzięki sadzeniu roślin, pielęgnacji trawników i drzew, wpływano nie tylko na zmianę otoczenia swojej kamienicy, ale także pogłębiano więzi sąsiedzkie. Wspólna praca mieszkańców okazała się sukcesem. Powstały wspaniałe obiekty zieleni. Warto podkreślić, że nie zapomniano również o najmłodszych, zapewniając im miejsca do zabawy.

W Szczecinie jest realizowany od kilku lat podobny pomysł „Zielonych podwórek Turzyna". Jest to obecnie największe przedsięwzięcie Rady Osiedla Turzyn. W działania zaangażowali się także: miejscy architekci, studenci z Instytutu Socjologii i Psychologii Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Akademia Rolnicza w Szczecinie.

23 października 2004 r. studenci z Koła Naukowego Socjologów „RezUS" zorganizowali piknik dla okolicznych mieszkańców, w ramach wspomnianego już projektu. Wszystko zaczęło się w samo południe na placu przy ulicy 5 Lipca w Szczecinie. Przy ciepłej grochówce rozmawiano o idei przedsięwzięcia. Podczas dyskusji studenci pragnęli dowiedzieć się, czy projekt jest aprobowany przez miejscową społeczność, a także, co należy zrobić, by już powstałe podwórka nie były dewastowane. Pojawiały się również pytania o to, czy przez zaangażowanie mieszkańców w jego realizację wykształciły się już nowe więzi w sąsiedztwie?

- Włączenie się studentów socjologii w projekt „Zielonych podwórek" to w pewnym sensie powrót do tradycji „miejskiej socjologii stosowanej", tak chętnie uprawianej na początku wieku XX przez tzw. Szkołę Chicagowską - podkreśla mgr Maciej Kowalewski, opiekun koła RezUS. - Nasi studenci uczą się organizacji działań „bliżej ludzi", problemów tych osób. Pragną wykorzystywać wiedzę socjologiczną, żeby odpowiadać na konkretne pytania praktyczne.

Atmosfera towarzysząca piknikowi sprawiła, że ci, którzy dowiedzieli się po raz pierwszy o inicjatywie żywo zainteresowali się pomysłem. Wiele osób deklarowało swoje poparcie dla podobnych przedsięwzięć. Niestety, nie osiągnięto ostatecznego konsensusu, gdyż młodsza część mieszkańców proponowała swoją wizję „Zielonych podwórek". Taką, w której wewnątrz kamienicznych podwórek znajdowałyby się w większości miejsca na place zabaw i boiska.

Podkreślmy na koniec, iż porządkując najbliższe otoczenie przyczyniamy się do upiększania miasta, dając zarazem pozytywny wzór, mobilizując innych do działań. Nie zapominajmy przy tym, że dzięki wspólnej pracy nad „Zielonymi podwórkami" zacieśniają się więzi między sąsiadami. Szare betonowe blokowiska powoli przekształcają się w tereny przyjazne ludziom, a stare kamienice zyskują na estetyce. Niektóre z tych obiektów mogą być wizytówką miasta. Dlatego tak ważne jest, żeby inicjatywa „Zielonych podwórek" była propagowana wśród mieszkańców Szczecina.


Weronika Krystoń
Zdjęcia z akcji  (autor K. Grzesiuk):

czwartek, 28 października 2004

XII Ogólnopolski Zjazd PTS

XII Ogólnopolski Zjazd Polskiego Towarzystwa Socjologicznego w Poznaniu

We wrześniu 2004 roku, w Poznaniu, miał miejsce XII Ogólnopolski Zjazd Socjologiczny. Jako raczkujący dopiero socjologowie postanowiliśmy udać się na to interesujące wydarzenie i przyjrzeć się z bliska jak wygląda polski, wielki świat socjologiczny. Szczególnie ochoczo myśleliśmy o wysłuchaniu wykładów i dyskusji z udziałem wielu znakomitych socjologów, znanych nam dotąd jedynie z literatury. Innym, ale także ciekawym aspektem był fakt, że wyjazd stał się niespotykaną okazją do nawiązania ciekawych znajomości oraz  kontaktów z innymi studenckimi kołami naukowymi. Z zainteresowaniem słuchaliśmy jak wyglądają socjologiczne studia w innych miastach naszego kraju.
Rok, w którym odbył się Zjazd, to rok szczególny, ze względu na akcesję Polski do Unii Europejskiej. Wokół tego właśnie wydarzenia toczyło się wiele dyskusji, stąd też tytuł owego Zjazdu: "Polska w Europie: uwarunkowania i perspektywy". Spotkania odbywały się w ramach sesji plenarnych, sympozjów i grup roboczych. Dwa pierwsze spośród wymienionych  odbywały się najczęściej w wielkiej (i jakże pięknej!) Auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Spotkania w tak zwanych grupach roboczych pozostały nam jednak w pamięci szczególnie. Były to spotkania w mniejszym gronie, myślę, że uprawnione jest nawet określenie, że miały one charakter kameralny.      
 
 Kiedy pierwszego dnia zapoznaliśmy się z dokładnym planem Zjazdu, wiedzieliśmy już, że przed nami cztery fascynujące, ale także niezwykle zajęte dni, czasem uzupełniane niemalże tragicznymi decyzjami. Dlaczego tragicznymi właśnie? Mianowicie dlatego, iż każdego dnia, w kilku miejscach, miały miejsce równocześnie różne wydarzenia, szczególnie jeśli chodzi o spotkania w grupach roboczych. Nie raz byliśmy więc rozdarci i niepewni, w którym kierunku się udać, ponieważ tak wiele ciekawych tematów było podejmowanych w tym samym czasie!  Niewątpliwie wiele nas to jednak nauczyło. Byliśmy zmuszeni do zastanowienia się nad tym, jaka tematyka w socjologii nurtuje nas szczególnie, czemu chcielibyśmy w przyszłości poświęcić najwięcej naszej uwagi.

Na poznańskim spotkaniu gościli oczywiście pracownicy naukowi naszego Instytutu. Był wśród nich prof. dr hab. Bogdan Gębski, który wygłaszał prelekcję "Jakość życia ludności wiejskiej na Pomorzu Zachodnim", pani doktor Urszula Kozłowska opisująca "Zmiany w postrzeganiu pracy i zawodu w latach 1986 i 2001 na przykładzie robotników Stoczni Szczecińskiej", pani doktor Wioletta Bryniewicz z wystąpieniem "Wzory zachowań społecznych lansowane w mediach", pani doktor Agnieszka Kołodziej-Durnaś z prelekcją "Kultura organizacji a kultury płciowe - potencjalne płaszczyzny konfliktów/sprzeczności" a także opiekun naszego Koła, pan magister Maciej Kowalewski, który jak powszechnie wiadomo jest żywnie zainteresowany socjologią miasta, stąd też nie dziwi temat prelekcji magistra: "Systemowy charakter kreacji struktur społeczno-przestrzennych. Przypadek Towarzystw Budownictwa Społecznego".
 
 XII Zjazd PTS był zarazem pierwszym, na jakim mieli okazję być członkowie naszego koła. Był dla nas ważny, szczególnie dlatego, że poszerzył nasze horyzonty, ramy, w które ujmowaliśmy socjologię; pokazał, jak wiele dzieje się we współczesnej socjologii, ile interesujących badań jest obecnie prowadzonych.

Chciałabym zaznaczyć, że choć był to nasz pierwszy tego typu wyjazd i można by rzec, że nie mamy punktu odniesienia do porównań, to mieliśmy jednak wrażenie, że atmosfera panująca w Poznaniu była szczególna. Choć byliśmy tam jednymi z najmłodszych, najmniej doświadczonych osób, to jednak czuliśmy się mile widziani. I choć nie byliśmy jeszcze na tyle pewni swojej wiedzy, żeby zabierać głos w publicznych dyskusjach, to jednak w kuluarach wielu spośród doświadczonych socjologów zgadzało się na rozmowę z nami, interesowało się skąd jesteśmy oraz podpowiadało, gdzie i co interesującego się jeszcze wydarzy. Było to dla nas niezwykle motywujące doświadczenie.
 Tak właśnie spędziliśmy cztery wrześniowe dni. A jak spędzaliśmy wieczory? Najbardziej zacięci z nas spędzali je na socjologicznych rozważaniach. Zdecydowana większość postawiła jednak na poznanie miasta. Tak więc spacerowaliśmy po urokliwej, poznańskiej Starówce, goszcząc się w starówkowych kawiarenkach, korzystając przy tym z ostatnich letnich dni 2004 roku. A co w samym Poznaniu zaskoczyło nas- a ściślej tych, którzy odwiedzili to miasto po raz pierwszy-  najbardziej? ... bilety tramwajowe, które kasuje się z obu stron! To oczywiście pół żartem, pół serio, choć z drugiej strony niektórzy z nas niezwykle poważnie potraktowali wyzwanie, jakim okazało się skasowanie biletu używanego po raz drugi, po odpowiedniej, czystej stronie (biorąc pod uwagę fakt, z jak wieloma różnymi typami kasowników się spotkaliśmy).
No cóż... Na koniec pozostaje mi tylko dodać, że powoli szykujemy się do następnego, trzynastego Zjazdu PTS. I choć pozostało jeszcze dużo czasu, to już teraz, drogi Studencie, pomyśl o tym, żeby zjawić się tam wraz z nami. Naprawdę warto!



                                                                                                      Agnieszka Gutkowska